Pocztówka z Parku Narodowego Durmitor

Pocztówka z Parku Narodowego Durmitor

Wystarczyło kilka zdjęć, które mignęły mi gdzieś w internecie, żeby Park Narodowy Durmitor trafił na naszą listę obowiązkowych przystanków na Bałkanach. Kiedy wreszcie tam dotarliśmy, przekonaliśmy się, że ta górzystość, którą Czarnogóra ma przecież nawet w nazwie, naprawdę jest największym skarbem, a przy poprzedniej wizycie sporo straciliśmy, trzymając się wyłącznie wybrzeża.

Garść faktów

Durmitor to jedno z pasm Gór Dynarskich, ciągnących się wzdłuż Adriatyku. Najwyższy szczyt, Bobotov Kuk, sięga 2522 m n.p.m., czyli wysokościowo to odpowiednik naszych Tatr. Krajobrazowo Durmitor kojarzy się jednak bardziej, przynajmniej nam, z włoskimi Dolomitami. Tak w ogóle, to wyjątkowość tego miejsca doceniło także UNESCO, wpisując teren parku narodowego na listę światowego dziedzictwa. Krajobrazy są zdecydowanie niezwykłe, od kanionu Tary (najgłębszego w Europie), przez kolorowe jeziorka, po strzeliste skalne granie.

Turystycznym centrum regionu jest Žabljak, swoją drogą, najwyżej położona miejscowość w Czarnogórze i całej byłej Jugosławii. Właśnie stąd startują najpopularniejsze szlaki, przecinające Park Narodowy Durmitor. W Žabljaku można zostawić auto, zjeść obiad oraz oczywiście przenocować, czy to w hotelu, pensjonacie czy na polu namiotowym.

Nasza trasa w Durmitorze

Korzystając z mapy parku, wyznaczyliśmy sobie elegancką, 24-kilometrową pętle, obejmującą niecałe dwa tysiace metrów podejść. Planowaliśmy zrobić ją bez pośpiechu, z noclegiem w namiocie, gdziekolwiek zastanie nas wieczór. Nadal uważam, że trasa wyszła przednia i choć finalnie ją zmodyfikowaliśmy, chętnie podzielimy się oryginalnym pomysłem: [https://en.mapy.cz/s/ranatezahe]

Rozpoczęliśmy wędrówkę od spaceru nad Crno Jezero, czyli takie tutejsze Morskie Oko. Przyjemnie się zaskoczyliśmy, że pomimo sierpnia, zdecydowanie nie spotkaliśmy tłumów. Gdyby ktoś chciał odwiedzić Park Narodowy Durmitor w wersji minimum, obejście wokół jeziora to dobra opcja, dostępna nawet dla rodzin z małymi dziećmi.

Dalej przeszliśmy wzdłuż koryta strumienia do kolejnego stawu, o nazwie Zmijinje Jezero. Ta część szlaku miała typowo leśny, spacerowy charakter, a najbardziej charakterystycznym punktem trasy okazał się historyczny młyn wodny.

Za Zmijinjem Jezerem rozpoczęło się podejście. Krajobrazy robiły się coraz bardziej górskie właściwie z każdym krokiem, by osiągnąć kulminację na szczycie Planinica (2330 m m.p.m.). Panorama ze szczytu naszym zdaniem 10/10. Szczególnie malowniczo wyglądały z góry dwa kolejne stawy – Wielkie i Małe Škrčko Jezero. Mina mi jednak trochę zrzedła, kiedy zobaczyła, jak stromą ścieżkę trzeba pokonać, żeby dostać się do nich te 600 metrów w dół… To jeden z dwóch wyjątkowo stromych fragmentów, przez które nie polecilibyśmy naszej trasy zupełnie początkującym wędrowcom.

Nieopodal Veliko Škrčko Jezero stoi samoobsługowa chatka górska, gdzie może przenocować w prowizorycznych warunkach kilkanaście osób. Ze względu na dość wczesną godzinę, my zatrzymaliśmy się tam tylko na szybki odpoczynek. Tego dnia pokonaliśmy jeszcze przełęcz Samar (2075 m n.p.m.), czyli drugi ze wspomnianych stromych, dość wymagających fragmentów. Noc spędziliśmy już po jej drugiej stronie, w niezwykle malowniczym miejscu, w pobliżu jeziorka Zeleni Vir.

Tak jak wspomniałam na początku, nasz pierwotny plan zrobienia pięknej pętli się zmienił. Konkretnie stało się to o poranku. Obudziliśmy się w konkretnej mgle, w której ginął oczywiście także górujący nad nami Bobotov Kuk. Niechęć do przedzierania się przez przemoczone skały, by w nagrodę zobaczyć jeszcze więcej mgły, zwyciężyła nad ambicją. Zamiast w górę, ruszyliśmy w dół, do najbliższej drogi asfaltowej. Nie wróciliśmy zatem do Žabljaka triumfalnie, przez najwyższy szczyt Durmitoru, tylko autostopem.

Park Narodowy Durmitor – miejsce, do którego się wraca

Sam fakt, że odpuściliśmy sobie ten słynny Bobotov Kuk sprawia, że zdecydowanie chcemy jeszcze kiedyś odwiedzić Park Narodowy Durmitor. Czarnogóra to w ogóle jedno z naszych ulubionych państw na Bałkanach, a jej najwyższe góry mają w sobie jakąś szczególną moc przyciągania. Już sam fakt, że spędziliśmy półtora dnia na tak widokowym szlaku i spotkaliśmy zaledwie garstkę osób (zaznaczamy, w środku sierpnia), powinien przemówić do wyobraźni wszystkich poszukiwaczy przygód.

Informacje praktyczne